O męskim czytaniu czyli pozostańmy w kontakcie!

W listopadzie bloga dopadł zastój. A właściwie mnie pochłonęło pozablogowe życie. Jak już wspominałam na Facebooku czy na Instagramie nie piszę, ale czytam. Z tego nie zrezygnowałam i w nawale zajęć zawsze pilnuję, by mieć na to czas. Zanim rzucę się więc do nadrabiania recenzji, na rozgrzewkę napisałam kilka słów podsumowania Męskiego czytania

Męski reportaż okazał się bardzo ciekawą choć niepokojącą lekturą. O książkach Springera „Źle urodzone” i „13 pięter” napiszę obszerniej, więc tutaj zasygnalizuję jedynie kilka kwestii. Książki zestawiłam ze sobą dość przypadkowo, jedną miałam od lat na półce, o drugą planowałam awanturować się w Nowym Teatrze. Tymczasem okazało się, że uzupełniają się w ciekawy sposób. „Źle urodzone” traktuje o architekturze lat komunistycznych, okresie, którego wyraźnie brakuje w „13 piętrach”. Moje zachwyty i narzekania będziecie mogli przeczytać już wkrótce. 

Męskie nagrody czyli „Skoruń” Macieja Płazy to książka, o której nie wiem, co napisać. Przyznaję, że nawet kilka tygodni po lekturze wciąż wprawia mnie w zakłopotanie. Z jednej strony czytało mi się ją bardzo dobrze i uważam, że to jedna z ciekawszych pozycji ostatnio modnego nurtu wiejskiego czy jak też to nazywają krytycy. Napisana świetnym językiem, z pięknymi opisami, z których najbardziej urzekły mnie te o jabłkach, przedstawiająca dojrzewanie na wsi bez ubarwień i zbędnego sentymentalizmu. W czym tkwi problem? Zupełnie o tej książce nie pamiętam. Gdy spontanicznie zastanawiam się nad lekturami z ostatnich kilku miesięcy, nie pamiętam o „Skoruniu”. I nie umiem wytłumaczyć dlaczego. 

Męska klasyka była prawdziwą ucztą. „Pani Bovary” to świetna powieść i ku mojemu zaskoczeniu najbardziej spodobały mi się w niej fantastyczne sceny, nie zaś główna bohaterka. Nabokov, którego wykład o dziele Flauberta czytałam na deser, mówi o nich kontrapunktowe. Mnie, podobnie jak Pyzie, kojarzą się one z techniką filmową. Do moich ulubionych należą rozmowa Emmy z księdzem i genialna scena festynu rolnego. Jeżeli nie czytaliście jeszcze „Pani Bovary”, gorąco polecam. Tym bardziej, że główna bohaterka jest ciekawą postacią, a w tle przewijają się nie mniej interesujący drugo- i trzecioplanowi bohaterowie. Zajrzyjcie też do „Wykładów o literaturze” Nabokova. Bardzo mi pasuje poczucie humoru i zgryźliwa spostrzegawczość tego rosyjskiego pisarza. Nie we wszystkim się z nim zgadzam, ale parę z jego obserwacji nt. prozy Flauberta naprawdę mnie zaciekawiło. Tym samym nie mogę się już doczekać kolejnych lektur w ramach Nabokoviady

Z męskich nowości udało mi się w listopadzie sięgnąć po „Sztukę powieści”. To książka, która zachwyciła mnie najbardziej i o której z pewnością napiszę ciut więcej. Nie za dużo, nie spodziewajcie się długiej recenzji. Nie chcę Wam ani za dużo zdradzać, ani streszczać, a przede wszystkim odbierać niesamowitej przyjemności buszowania po jej stronach.

Zatem „pozostańmy w kontakcie”! 


6 komentarzy:

  1. Lubię męskie czytanie! W ogóle wydaje mi się, że mężczyźni, a zwłaszcza mężczyźni piszący mają bardzo ciekawy ogląd rzeczywistości. I jakże różny od oglądu kobiecego.

    Mężczyźni są bardzo syntetyczni, surowi, nie owijający w bawełnę. Co wcale nie oznacza, że nie są wrażliwi. Myślę, że to jednak taka ich specyficzna wrażliwość, która fascynuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zastanawiałaś się nad lekturą "Sztuki powieści"? Myślę, żeby Ci się spodobały te wywiady z pisarzami.

      Usuń
  2. To nie jest podobieństwo stuprocentowe, ale Nabokov i jego "Wykłady o literaturze" (o których naczytałam się tyle, że czuję się tak, jakbym już je czytała) są w pewnym sensie podobne do "Pisanych żyć" Javiera Maríasa. On co prawda nie tyle dyskutuje z dziełami, co z biografiami ich twórców, ale jak on to robi - bajka! Zgryźliwa spostrzegawczość, zupełnie jak u Nabokova (o którym zresztą Marías też pisze).
    P.S. A czy k o b i e c e czytanie też było/będzie? Czy coś przegapiłam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam "Pisane życia" na liście do przeczytania. Uwielbiam zgryźliwość, spostrzegawczość i Mariasa, więc muszę sięgnąć w końcu po tę książkę!

      W marcu było babskie czytanie :) https://niekonieczniepapierowe.blogspot.com/2016/03/babskie-czytanie.html

      Usuń
    2. O, kolejny nasz wspólnie ulubiony pisarz? :-) A co powiesz na taki tercet: złośliwość, spostrzegawczość i... Capote? "Truman Capote. Rozmowy" (Lawrence Grobel) to apogeum cudownej ironii, ciętej złośliwości i błyskotliwej inteligencji ;-) Uwielbiam!
      Wygląda na to, że marcowe "babskie" przegapiłam. Czekam na następne.

      Usuń
    3. Na to wygląda. :) Muszę spróbować Capote'a bo dobrze się ten tercet zapowiada.

      A babskie czytanie już zaczynam powoli planować. Im człowiek starszy, tym czas szybciej płynie i zaraz się okaże, że już jest marzec.

      Usuń

Copyright © 2016 Niekoniecznie Papierowe , Blogger