Podkrzywdzie, Andrzej Muszyński
Bardzo krótko i bardzo subiektywnie
Moja przygoda z tą książką to dowód, że czasem warto słuchać intuicji. Nie zaintrygowały mnie pierwsze, jeszcze przedpremierowe zachwyty. A potem, sama nie wiem dlaczego, dałam się skusić. Skore jest tajemnicza, magiczna i piękna to może mi się jednak spodoba?
Niestety. Opowieść chłopca, który wychowuje się we wsi na skraju Pustyni Błędowskiej, jest pełna fascynujących historii z życia mieszkańców. Pierwsze skrzypce gra dziadek, trochę szalony, nieprzewidywalny, z tajemniczą aurą wokół siebie. Obok niego i chłopca jest babka, która patrzy na wszystko ze stoickim wręcz spokojem. Ich życie jest ściśle powiązane z porami roku i otaczającą przyrodą, szczegółowo zresztą opisaną.
I może właśnie w opisach tkwi problem? Przekombinowane metafory i zdania naszpikowane ogromną liczbą słów mnie nie porwały, a nawet nudziły. Przeszkadzały tak, że nie mogłam znaleźć rytmu opowieści i dać się jej wciągnąć. Krótkie rozdziały, które na początku irytowały, koniec końców okazały się zbawieniem. Dawały potrzebną chwilę wytchnienia, by zebrać myśli i z powrotem skupić się na książce.
Rozumiem, że "Podkrzywdzie" wielu zachwyca. To dobra książka, ale wyjątkowo nie moja bajka.
Musiałabym się przyjrzeć choć jednemu z tych krótkich rozdziałów, by samej ocenić:)
OdpowiedzUsuńNa pewno! Może akurat Tobie się spodoba :)
Usuń