Biała Rika, Magdalena Parys
Pierwsze zachwyty nad powieścią Magdaleny Parys mówiły mojej wewnętrznej selektorce, że to raczej nie jest książka dla mnie. Miałam szczery zamiar trzymać się od niej z daleka, ale okazało się, że to książka o Szczecinie. Chociaż na spotkaniach autorka mówiła, że dla niej jest o Gdańsku. Tak czy siak, Szczecin tam jest. Gdańsk oczywiście też, no i Berlin jeszcze. Kupiłam więc i przeczytałam. I wciąż się zastanawiam czy powinnam była.
Dlaczego? Bo Magdalena Parys nie chciała jej napisać.
Autorka miała do dyspozycji świetną historię i całkiem niezły pomysł na jej opisanie, ale jego wykonanie nie przekonało mnie. Zaczyna od historii babci Riki, która w 1945 r. przyjechała do Szczecina z dziadkiem Karolem. Poznali się podczas wojny w Niemczech, gdzie on pracował jako robotnik przymusowy. Rika miała siostrę bliźniaczkę, w której Karol też się kochał, chyba. Brzmi fantastycznie, prawda? Dawne dzieje i rodzinne historie, które każdy pamięta inaczej, gdzie o każdy szczegół można się spierać z bliskimi godzinami, skłaniają do zastanowienia się nad tym, ile z tego co pamiętamy jest prawdą. Czy ma znaczenie, że torebka mamy była z Pewexu a nie z komisu? Albo na odwrót. Czy jeżeli zaczynają nam się mieszać daty, nazwy ulic to znaczy, że nie wydarzyło się to, co tak miło bądź niemiło wspominamy? Naprawdę pomysł powieści jest znakomity.
Stare Miasto, Szczecin z lotu ptaka, 1945 r.
Źródło: sedina.pl |
„Biała Rika” dzieli się więc u mnie na dwie części. Pierwszą z kursywą, redaktorką i rysunkami. Niezbyt udaną. I drugą, ze starszą już narratorką, świetnie napisaną, bez zbędnych uwag i rozpraszaczy, wciąż pełną humoru i autoironii choć traktującą o ważnych sprawach (poszukiwaniu własnej tożsamości, miejsca w świecie, itd.). Gdyby tylko cała książka była taka!
Szczecin z lotu ptaka, XXI w.
Źródło: www.cezaryskorka.pl |
Od dłuższego czasu mam ochotę na tę książkę, a to dlatego że fabuła bardzo mi się spodobała. Lubię takie klimaty. I okładka, chociaż nie powinno się po niej oceniać powieści. Podejrzewam że mnie też redaktorka by irytowała, ale pomimo tego nadal na tę powieść mam ochotę.
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem o czym mówisz. ;)
UsuńMyślę też, że w Polce, gdzie kocha się brzydkie okładki, takie ładne wyjątki są mimo wszystko jednak dodatkową zachętą.
Też jak dotąd nie czytałam nic Magdaleny Parys i zastanawiałam się ostatnio, czy warto to zmienić. Twoja recenzja nie do końca rozwiała moje wątpliwości, ale może dam jej kiedyś szansę.
OdpowiedzUsuńNiestety do "Białej Riki" nie mogę Cię przekonywać z czystym sumieniem. Wierzę natomiast, że w pozostałych jej powieściach Magdalena Parys wypada lepiej. Jak przeczytam coś przed Tobą, dam znać. ;)
Usuń